Bohaterowie:
Demi Lovato –100% biały anioł, 0%
śmiertelnik
Joe Jonas – 50%czarny anioł, 50%
śmiertelnik
Los Angeles – czyli miasto
aniołów. Dla ludzi legenda, bajka, pseudonim dany miastu. Lecz tak naprawdę
wielka stolica dla wszystkich aniołów. Tych dobrych, ale również i tych złych.
To właśnie tu uczą się latać, śpiewać oraz pomagać ludziom. Bo czymże byłby ten
świat bez aniołów? Ludzie liczący na
jakiś znak czy na przeznaczenie, doznawali by zawsze tych samych rozczarowań.
Nikt nie pilnowałby ich naiwnych główek. Nikt nie dostawałby szansy, nieliczni
poznaliby wyznaczoną mu osobę, nieliczni zorientowaliby się że to jest właśnie
ta osoba którą kochają. Ludzie myślą że
są wolni, że sami kierują swoim losem, ale tak nie jest. To anioły dają
człowiekowi natchnienie na przeprowadzkę do małej wioski, gdzie pozna tą z góry
wyznaczoną osobę, to anioł daje znak że to jest ta właśnie osoba. Więc teraz,
po krótkim opisie roli aniołów na ziemi Czy potrafisz sobie wyobrazić świat bez
aniołów? Czy jesteś pewny że jako człowiek żyłbyś tak jak teraz? Bez myśli, bez
natchnień, bez pasji, bez uczuć. Pozostaje jedno pytanie, Czy jest coś co
kieruje aniołami? Tego nigdy się nie dowiemy, być może gdzieś tam są stworzenia
pilnujące uczuć aniołów, być może ich nie ma.
…
“You’re a shooting star I see A vision of ecstasy”
„Bocian, bocian, bocian: piękny
ptak,
Z bocianem, z bocianem, z
bocianem; polecę ja!
Liji lili laj Wolny niczym ptak!
Lili lili laj zostań w powietrzu
sam”
Echem odbijał się śpiew
brązowookiej brunetki, biegała po łące w letniej kremowej sukience. Do
improwizowanych słów oraz muzyki co jakiś czas dokładała szczery barwny śmiech.
Z dziewczyny wręcz tryskał entuzjazm i pogoda ducha. Co jakiś czas obracała się
wokół własnej osi co powodowało że jej sukienka podwijała się do góry.
„Bocianku! Bocianku!
Gdzie lecisz! Zaczekaj!”
Krzyknęła widząc iż ptak któremu
poświęciła całą swoją uwagę właśnie od niej ucieka. Rozłożyła swoje masywne
białe skrzydła i wzniosła się ku górze. Leciała za ptakiem który wciąż nie
dawał za wygraną. Nagle jej uwagę przykuła wielka gwiazda. Świeciła ona jasno,
a można powiedzieć że za jasno. Jej blask był tysiąc razy większy niż blask
innych gwiazd. Całe miasto opanował zmrok, co sprawiło że gwiazda zaczęła
błyszczeć jeszcze bardziej. Dziewczyna była pewna że ta gwiazda błyszczy tylko
dla niej. W końcu nikt inny nie zainteresował się jej wyjątkowością. Nawet
zwierzęta, tak wdzięczne i wspaniałe stworzenia nie były zainteresowane czymś
tak niesamowitym. Dopiero po chwili zorientowała się że bocian z którym
postanowiła się pobawić już dawno odleciał.
„Find light in the beautiful sea”
Ponownie skupiła się na
gwieździe. Światło było coraz mocniejsze i mocniejsze, w końcu gwiazda świeciła
tak mocno że dziewczyna straciła kontrolę nad skrzydłami i upadła na ziemię.
Otrząsnęła się z pisaku gdyż wylądowała na plaży. Gwiazda wciąż świeciła
odpijając swój blask w morzu. Uwagę brunetki przykuł leżący na brzegu morza
czarny osobnik. Podbiegła do niego, półprzytomny chłopak popatrzył się na nią
„Uciekaj” wyszeptał zamykając oczy. Dziewczyna postanowiła posłuchać bruneta
lecz gdy zaczęła odchodzić, w jej głowie pojawił się scenariusz jak on umiera,
jak dowiaduje się o tym stowarzyszenie aniołów jak posądza ją o uczynienie złej
rzeczy zostawienie człowiek w potrzebie. Przerażona wróciła do leżącego
bruneta, ukucnęła obok niego dotknęła jego ręki i przy użyciu swojej magicznej
mocy sprawdziła co się z nim dzieje. „On umiera” wyszeptała, i także używając
swojej mocy zaczęła mu pomagać „Co jest?” zapytała zdezorientowana tym że jej
moc w niczym nie pomaga.
„I knew that we’d become one right awayA right away
At first sight I felt the energy of sun rays
I saw the life inside your eses”
“Czarny anioł” powiedziała
przerażona widząc na nadgarstku chłopaka znamię, chciała odejść, lecz w tym momencie chłopak
ponowie otworzył oczy, spojrzała na niego. Poczuła siłę która zakazała jej
odchodzić, siłę która była w niej i mówiła pomóż
mu, ale ona nie chciała tego robić. Wiedziała jak mu pomóc, ale też
wiedziała z czym to się wiąże, nie chciała aby czarny anioł miał w sobie
kawałek jej duszy. Nie wiedziała dlaczego wciąż przy nim jest, bo po co ma tak
sterczeć jeśli nie chce mu pomóc. Może ona chciała mu pomóc? Wiedziała że gdy
to zrobi, że gdy da mu życie to staną się jednością.
„You’re a shooting star I seeA vision of ecstasy
When you hold me, I’m alive
We’re like diamonds in the sky”
Czekała na znak. Spojrzała na
niebo, jej gwiazda zaczęła spadać. Czy to był znak? Czy może po prostu przesąd
ze spełnieniem życzenia. Może to wcale nie jest przesąd, lecz życzenie może się
spełnić? Może jej życzeniem jest to aby on żył. Jeśli to jest jej życzeniem, to
ona wie co powinna zrobić, oddać mu kawałek swojej duszy, tak niewiele, lecz
tak dużo, tak dużo dla białego anioła oddać duszę czarnemu. „W jego żyłach
płynie śmierć” powiedziała sama do siebie, „Jest pół śmiertelnikiem, gdy oddam
mu moją duszę kiedyś i ona zginie, razem z nim” Spojrzała ponownie na gwiazdę
która była już ledwo widoczna, zaraz przekroczy linię horyzontu. Widząc
odchodzącą gwiazdę, która należała do niej, która sprawiła że znalazła jego, czuła
że coś traci, ale nie chciała. „Nie stracę cię Aniele” powiedziała do niego
oddając mu kawałek swojej duszy, Wielka błękitna kule uderzyła w bruneta który
zaraz po tym otworzył swoje oczy i wstał. „Nie uciekłaś…” Powiedział zachwycony
jej postawą „Co ze mną zrobiłaś” zapytał. „Oddałam ci część mojej duszy”
powiedziała nie mając pewności czy dobrze robi informując go o tym, on jest
potężnym czarym aniołem a ona? Kruchą białą anielicą. Gdyby tylko chciał mógłby
ją zniszczyć, przecież od wieków anioły ze sobą walczą. „Nie znam cię, nigdy
cię nie spotkałem, przenieśli cię?” Nie wiedziała co odpowiedzieć, nie potrafi
kłamać, ale on nie wie że jest białym aniołem. Może tak będzie dla niego
lepiej. „Wiesz jeśli nie chcesz odpowiadać to nie odpowiadaj, tak tylko
pytałem” Odpowiedział zakłopotany, nie lubił ciszy, zawsze spokój i harmonia go
drażniły . „Tak, przenieśli mnie, jestem tu od... niedawna” odpowiedziała, jej
dusza się łamała bo zaczęła kłamać, a jej serce mówiło że tak będzie lepiej, że
tylko tak go przy sobie zostawi.
„Find light in the beautiful seaI choose to be happy
You and I, you and I
We’re like diamonds in the sky”
Nie raz się spotkali, nie raz się
złączyli, nie raz go okłamywała, on nie raz jej wierzył. Nie widział jej
skrzydeł, lecz poznał jej duszę. Zaślepiony miłością niczego nie zauważył. Tak
rok się spotykali. Oboje sobie zaufali. On myślał że wie o niej wszystko, ona
zaczęła się zmieniać. Dusza przyzwyczajała się do złych uczynków, była niczym
zbuntowany anioł. Wcześniej czysta, dobra teraz zła, okrutna, nawet on mimo
tego iż poznał ją pod nazwą tej złej „Czarnej anielicy” zaczął zauważać że to
dobro co w niej kochał po prostu ucieka. Mówili na nią diament lecz teraz jest
skałą. Twardą suchą skałą. Kto ją tak zmienił? Najbardziej prawdopodobną
odpowiedzą jest ON, lecz on tego nie zrobił. Nie zmieniałby tego co kochał, bo
dlaczego ma zmieniać coś w czym zakochał się od początku. Kochał jej charakter
była inna, była jak diament. Ona sama się zmieniła, była z nim szczęśliwa, żyła
pod presją tego że on jest zły, a ona dobra. On był inny nie czynił złego gdy
tego nie musiał, ona chciała być jak on, chciała ukryć prawdę, do złych
uczynków łatwo się przyzwyczaić.
„You’re a shooting star I seeA vision of ecstasy
When you hold me, I’m alive
We’re like diamonds in the sky”
Dzisiaj jest ten dzień, on
zapoznaje ją ze swoją rodziną. „Czemu nie rozłożysz skrzydeł?” zapytał
otwierając ogromne pięciometrowe drzwi od ich zamku. To w tym miejscu mieszkała
jego rodzina, rodzina czarnych aniołów. Ona odpowiadała zawsze to samo
odpowiadała że „Tak będzie lepiej dla nas wszystkich” on nie wnikał. Nie
rozumiał czym ona się tak denerwuje, rozumiałby gdyby wiedział że ona będzie
jedynym białym aniołem wśród wielu czarnych aniołów, na im terenie. To tutaj
powiedział prowadząc ją do wielkiej sali, długi stół na którego końcu siedział
jego ojciec. Po drugiej stronie naprzeciw niego było miejsce dla gościa, taka
jest ich tradycja, on siedział obok swoich braci. Kolacja przebiegła spokojnie.
Lecz nie dla wszystkich, Jej serce biło jak oszalałe a dusza wołała wypuście
mnie stąd, ojciec siedzący po drugiej stronie stołu przenikliwie na nią patrzył
co sprawiało że denerwowała się jeszcze bardziej. „Biały anioł…” Syknął siwawy
mężczyzna w stronę brunetki. „Absurd” powiedział Joseph broniąc swojej
wybranki. „Synu mój, uratowała cię biała anielica, słyszałem jej myśli, lecz
jej dusza nie jest czysta! To upadły anioł!” Krzyknął wstając od stołu. On
wciąż im nie wierzył, ale wiedział co się szykuje. Białe anioły upadają gdy
stają się złe a czarne upadają gdy stają się dobre. A upadłe anioły trzeba
wyniszczyć. Staruszek zaczął wypowiadać zaklęcie. On wstał od stołu i wybiegł
razem z nią. Zamek nie był już na ziemi lecz w powietrzu, rozłożył swe skrzydła
i popatrzył na nią znacząco. „Musimy uciekać powiedział wystawiając dłoń w jej
stronę, chwyciła ją i po raz pierwszy rozłożyła skrzydła na jego oczach. „To
jednak prawda” wysyczał w jej stronę a jego słowa kuły ją jak gwoździe
naciskające na serce. Był zły, okłamała go, oszukała a on jej uwierzył. „Nie
fruniemy razem” powiedział puszczając jej dłoń, mógłby ją zniszczyć, chciał ją
zniszczyć lecz serce mu nie dało. Zobaczył swojego ojca z armią zbliżającego
się w ich stronę. Nic nie powiedział tylko zepchnął ją z balkonu Wiedząc że już
nigdy nie wróci…
„Shine bright like a diamondShine bright like a diamond
Shine bright like a diamond”
„Musimy ją znaleźć” usłyszał jego
ojca zwracającego się do armii. „Ja wiem gdzie ona jest” odezwał się jeden z
jego braci, „Więc prowadź” usłyszał. Skierował się w stronę wyjścia rozum mówił
ona udawała diament, nie była niczym co
można nazwać kamieniem szlachetnym a dusza mówiła ona jest twoim diamentem, nikt inny nie musi widzieć w niej diamentu,
ale twoje serce go widzi” Posłuchał duszy, postanowił ją chronić, musiał
jej pomóc teraz, zanim będzie za późno.
„Palms rise to the universeAs we, moonshine and molly
Feel the warmth we’ll never die
We’re like diamonds in the sky”
Znalazł ją, siedziała na plaży,
skulona, opadła z sił, dla wszystkich była przegrana, dla innych była upadła.
Lecz dla niego nie była upadła, dla niego była całym wszechświatem. Wyciągnął w
jej stronę dłoń, popatrzyła na niego ze zdziwieniem. „Żyłaś z pewnością że jako
stuprocentowy anioł nigdy nie umrzesz, a dając mi życie i okłamując mnie twoje
życie jest zagrożone, więc to zaczęło się ode mnie” powiedział.
„So shine bright, tonight, you and IWe’re beautiful like diamonds in the sky
Eye to eye, so alive
We’re beautiful like diamonds in the sky”
„Dlaczego mi pomagasz”
powiedziała patrząc w spadającą gwiazdę która cały czas poruszała się za nimi,
uśmiechnął się lekko w jej stronę i powiedział „Diamenty są zbyt cenne aby je
stracić”
Opowiadanie pisane na potrzeby
konkursu na disney-girls-awards.blogspot.com.
To piękneee <3 Wow ;* NIe wiem conapisać <3 To jest takie wzruszające, takie bajeczne... Szkoda, że takie sytuacje nie mają miejscaw prawdziwym życiu... ;( Byłoby fajnie spotkać kogoś, dla kogo jest się całym światem ;*
OdpowiedzUsuńMam nadzieję, że Tobie się to uda <3 Jesteś niesamowita. Do każdego opowiadania, do każdej historii wkładasz tyle uczucia ;*
Czytając Twoje opowiadania, mam wrażenie, że opowiadasz nas o sobie. Z każdym zdaniem otwierasz się opowiadając swoją historię. To jest piękne, a zarazem prawdziwe <3
Tsa... To trzeba być mną żeby napisać "Nie wiem co napisać" i się rozpisać xd
Pamiętaj, jeżeli ktoś Cię skrzywdzi, my skrzywdzimy jego <3
Selcia<3
To było piękne *__* stu procentowo zgadzam sie ze wszystkim z Selcią
OdpowiedzUsuń