niedziela, 3 marca 2013

Diamonds


Treść pisana na podstawie piosenki <Rihanny „Diamonds”>

 Bohaterowie:
Demi Lovato –100% biały anioł, 0% śmiertelnik
Joe Jonas – 50%czarny anioł, 50% śmiertelnik
  
Los Angeles – czyli miasto aniołów. Dla ludzi legenda, bajka, pseudonim dany miastu. Lecz tak naprawdę wielka stolica dla wszystkich aniołów. Tych dobrych, ale również i tych złych. To właśnie tu uczą się latać, śpiewać oraz pomagać ludziom. Bo czymże byłby ten świat bez aniołów?  Ludzie liczący na jakiś znak czy na przeznaczenie, doznawali by zawsze tych samych rozczarowań. Nikt nie pilnowałby ich naiwnych główek. Nikt nie dostawałby szansy, nieliczni poznaliby wyznaczoną mu osobę, nieliczni zorientowaliby się że to jest właśnie ta osoba którą kochają.  Ludzie myślą że są wolni, że sami kierują swoim losem, ale tak nie jest. To anioły dają człowiekowi natchnienie na przeprowadzkę do małej wioski, gdzie pozna tą z góry wyznaczoną osobę, to anioł daje znak że to jest ta właśnie osoba. Więc teraz, po krótkim opisie roli aniołów na ziemi Czy potrafisz sobie wyobrazić świat bez aniołów? Czy jesteś pewny że jako człowiek żyłbyś tak jak teraz? Bez myśli, bez natchnień, bez pasji, bez uczuć. Pozostaje jedno pytanie, Czy jest coś co kieruje aniołami? Tego nigdy się nie dowiemy, być może gdzieś tam są stworzenia pilnujące uczuć aniołów, być może ich nie ma.
“You’re a shooting star I see
A vision of ecstasy”
„Bocian, bocian, bocian: piękny ptak,
Z bocianem, z bocianem, z bocianem; polecę ja!
Liji lili laj Wolny niczym ptak!
Lili lili laj zostań w powietrzu sam”
Echem odbijał się śpiew brązowookiej brunetki, biegała po łące w letniej kremowej sukience. Do improwizowanych słów oraz muzyki co jakiś czas dokładała szczery barwny śmiech. Z dziewczyny wręcz tryskał entuzjazm i pogoda ducha. Co jakiś czas obracała się wokół własnej osi co powodowało że jej sukienka podwijała się do góry.
„Bocianku! Bocianku!
Gdzie lecisz! Zaczekaj!”
Krzyknęła widząc iż ptak któremu poświęciła całą swoją uwagę właśnie od niej ucieka. Rozłożyła swoje masywne białe skrzydła i wzniosła się ku górze. Leciała za ptakiem który wciąż nie dawał za wygraną. Nagle jej uwagę przykuła wielka gwiazda. Świeciła ona jasno, a można powiedzieć że za jasno. Jej blask był tysiąc razy większy niż blask innych gwiazd. Całe miasto opanował zmrok, co sprawiło że gwiazda zaczęła błyszczeć jeszcze bardziej. Dziewczyna była pewna że ta gwiazda błyszczy tylko dla niej. W końcu nikt inny nie zainteresował się jej wyjątkowością. Nawet zwierzęta, tak wdzięczne i wspaniałe stworzenia nie były zainteresowane czymś tak niesamowitym. Dopiero po chwili zorientowała się że bocian z którym postanowiła się pobawić już dawno odleciał.
„Find light in the beautiful sea”
 Ponownie skupiła się na gwieździe. Światło było coraz mocniejsze i mocniejsze, w końcu gwiazda świeciła tak mocno że dziewczyna straciła kontrolę nad skrzydłami i upadła na ziemię. Otrząsnęła się z pisaku gdyż wylądowała na plaży. Gwiazda wciąż świeciła odpijając swój blask w morzu. Uwagę brunetki przykuł leżący na brzegu morza czarny osobnik. Podbiegła do niego, półprzytomny chłopak popatrzył się na nią „Uciekaj” wyszeptał zamykając oczy. Dziewczyna postanowiła posłuchać bruneta lecz gdy zaczęła odchodzić, w jej głowie pojawił się scenariusz jak on umiera, jak dowiaduje się o tym stowarzyszenie aniołów jak posądza ją o uczynienie złej rzeczy zostawienie człowiek w potrzebie. Przerażona wróciła do leżącego bruneta, ukucnęła obok niego dotknęła jego ręki i przy użyciu swojej magicznej mocy sprawdziła co się z nim dzieje. „On umiera” wyszeptała, i także używając swojej mocy zaczęła mu pomagać „Co jest?” zapytała zdezorientowana tym że jej moc w niczym nie pomaga.
„I knew that we’d become one right away
A right away
At first sight I felt the energy of sun rays
I saw the life inside your eses”
“Czarny anioł” powiedziała przerażona widząc na nadgarstku chłopaka znamię,  chciała odejść, lecz w tym momencie chłopak ponowie otworzył oczy, spojrzała na niego. Poczuła siłę która zakazała jej odchodzić, siłę która była w niej i mówiła pomóż mu, ale ona nie chciała tego robić. Wiedziała jak mu pomóc, ale też wiedziała z czym to się wiąże, nie chciała aby czarny anioł miał w sobie kawałek jej duszy. Nie wiedziała dlaczego wciąż przy nim jest, bo po co ma tak sterczeć jeśli nie chce mu pomóc. Może ona chciała mu pomóc? Wiedziała że gdy to zrobi, że gdy da mu życie to staną się jednością.
„You’re a shooting star I see
A vision of ecstasy
When you hold me, I’m alive
We’re like diamonds in the sky”
Czekała na znak. Spojrzała na niebo, jej gwiazda zaczęła spadać. Czy to był znak? Czy może po prostu przesąd ze spełnieniem życzenia. Może to wcale nie jest przesąd, lecz życzenie może się spełnić? Może jej życzeniem jest to aby on żył. Jeśli to jest jej życzeniem, to ona wie co powinna zrobić, oddać mu kawałek swojej duszy, tak niewiele, lecz tak dużo, tak dużo dla białego anioła oddać duszę czarnemu. „W jego żyłach płynie śmierć” powiedziała sama do siebie, „Jest pół śmiertelnikiem, gdy oddam mu moją duszę kiedyś i ona zginie, razem z nim” Spojrzała ponownie na gwiazdę która była już ledwo widoczna, zaraz przekroczy linię horyzontu. Widząc odchodzącą gwiazdę, która należała do niej, która sprawiła że znalazła jego, czuła że coś traci, ale nie chciała. „Nie stracę cię Aniele” powiedziała do niego oddając mu kawałek swojej duszy, Wielka błękitna kule uderzyła w bruneta który zaraz po tym otworzył swoje oczy i wstał. „Nie uciekłaś…” Powiedział zachwycony jej postawą „Co ze mną zrobiłaś” zapytał. „Oddałam ci część mojej duszy” powiedziała nie mając pewności czy dobrze robi informując go o tym, on jest potężnym czarym aniołem a ona? Kruchą białą anielicą. Gdyby tylko chciał mógłby ją zniszczyć, przecież od wieków anioły ze sobą walczą. „Nie znam cię, nigdy cię nie spotkałem, przenieśli cię?” Nie wiedziała co odpowiedzieć, nie potrafi kłamać, ale on nie wie że jest białym aniołem. Może tak będzie dla niego lepiej. „Wiesz jeśli nie chcesz odpowiadać to nie odpowiadaj, tak tylko pytałem” Odpowiedział zakłopotany, nie lubił ciszy, zawsze spokój i harmonia go drażniły . „Tak, przenieśli mnie, jestem tu od... niedawna” odpowiedziała, jej dusza się łamała bo zaczęła kłamać, a jej serce mówiło że tak będzie lepiej, że tylko tak go przy sobie zostawi.
„Find light in the beautiful sea
I choose to be happy
You and I, you and I
We’re like diamonds in the sky”
Nie raz się spotkali, nie raz się złączyli, nie raz go okłamywała, on nie raz jej wierzył. Nie widział jej skrzydeł, lecz poznał jej duszę. Zaślepiony miłością niczego nie zauważył. Tak rok się spotykali. Oboje sobie zaufali. On myślał że wie o niej wszystko, ona zaczęła się zmieniać. Dusza przyzwyczajała się do złych uczynków, była niczym zbuntowany anioł. Wcześniej czysta, dobra teraz zła, okrutna, nawet on mimo tego iż poznał ją pod nazwą tej złej „Czarnej anielicy” zaczął zauważać że to dobro co w niej kochał po prostu ucieka. Mówili na nią diament lecz teraz jest skałą. Twardą suchą skałą. Kto ją tak zmienił? Najbardziej prawdopodobną odpowiedzą jest ON, lecz on tego nie zrobił. Nie zmieniałby tego co kochał, bo dlaczego ma zmieniać coś w czym zakochał się od początku. Kochał jej charakter była inna, była jak diament. Ona sama się zmieniła, była z nim szczęśliwa, żyła pod presją tego że on jest zły, a ona dobra. On był inny nie czynił złego gdy tego nie musiał, ona chciała być jak on, chciała ukryć prawdę, do złych uczynków łatwo się przyzwyczaić.
„You’re a shooting star I see
A vision of ecstasy
When you hold me, I’m alive
We’re like diamonds in the sky”
Dzisiaj jest ten dzień, on zapoznaje ją ze swoją rodziną. „Czemu nie rozłożysz skrzydeł?” zapytał otwierając ogromne pięciometrowe drzwi od ich zamku. To w tym miejscu mieszkała jego rodzina, rodzina czarnych aniołów. Ona odpowiadała zawsze to samo odpowiadała że „Tak będzie lepiej dla nas wszystkich” on nie wnikał. Nie rozumiał czym ona się tak denerwuje, rozumiałby gdyby wiedział że ona będzie jedynym białym aniołem wśród wielu czarnych aniołów, na im terenie. To tutaj powiedział prowadząc ją do wielkiej sali, długi stół na którego końcu siedział jego ojciec. Po drugiej stronie naprzeciw niego było miejsce dla gościa, taka jest ich tradycja, on siedział obok swoich braci. Kolacja przebiegła spokojnie. Lecz nie dla wszystkich, Jej serce biło jak oszalałe a dusza wołała wypuście mnie stąd, ojciec siedzący po drugiej stronie stołu przenikliwie na nią patrzył co sprawiało że denerwowała się jeszcze bardziej. „Biały anioł…” Syknął siwawy mężczyzna w stronę brunetki. „Absurd” powiedział Joseph broniąc swojej wybranki. „Synu mój, uratowała cię biała anielica, słyszałem jej myśli, lecz jej dusza nie jest czysta! To upadły anioł!” Krzyknął wstając od stołu. On wciąż im nie wierzył, ale wiedział co się szykuje. Białe anioły upadają gdy stają się złe a czarne upadają gdy stają się dobre. A upadłe anioły trzeba wyniszczyć. Staruszek zaczął wypowiadać zaklęcie. On wstał od stołu i wybiegł razem z nią. Zamek nie był już na ziemi lecz w powietrzu, rozłożył swe skrzydła i popatrzył na nią znacząco. „Musimy uciekać powiedział wystawiając dłoń w jej stronę, chwyciła ją i po raz pierwszy rozłożyła skrzydła na jego oczach. „To jednak prawda” wysyczał w jej stronę a jego słowa kuły ją jak gwoździe naciskające na serce. Był zły, okłamała go, oszukała a on jej uwierzył. „Nie fruniemy razem” powiedział puszczając jej dłoń, mógłby ją zniszczyć, chciał ją zniszczyć lecz serce mu nie dało. Zobaczył swojego ojca z armią zbliżającego się w ich stronę. Nic nie powiedział tylko zepchnął ją z balkonu Wiedząc że już nigdy nie wróci…
„Shine bright like a diamond
Shine bright like a diamond
Shine bright like a diamond”
„Musimy ją znaleźć” usłyszał jego ojca zwracającego się do armii. „Ja wiem gdzie ona jest” odezwał się jeden z jego braci, „Więc prowadź” usłyszał. Skierował się w stronę wyjścia rozum mówił ona udawała diament, nie była niczym co można nazwać kamieniem szlachetnym a dusza mówiła ona jest twoim diamentem, nikt inny nie musi widzieć w niej diamentu, ale twoje serce go widzi” Posłuchał duszy, postanowił ją chronić, musiał jej pomóc teraz, zanim będzie za późno.
„Palms rise to the universe
As we, moonshine and molly
Feel the warmth we’ll never die
We’re like diamonds in the sky”
Znalazł ją, siedziała na plaży, skulona, opadła z sił, dla wszystkich była przegrana, dla innych była upadła. Lecz dla niego nie była upadła, dla niego była całym wszechświatem. Wyciągnął w jej stronę dłoń, popatrzyła na niego ze zdziwieniem. „Żyłaś z pewnością że jako stuprocentowy anioł nigdy nie umrzesz, a dając mi życie i okłamując mnie twoje życie jest zagrożone, więc to zaczęło się ode mnie” powiedział.
„So shine bright, tonight, you and I
We’re beautiful like diamonds in the sky
Eye to eye, so alive
We’re beautiful like diamonds in the sky”
„Dlaczego mi pomagasz” powiedziała patrząc w spadającą gwiazdę która cały czas poruszała się za nimi, uśmiechnął się lekko w jej stronę i powiedział „Diamenty są zbyt cenne aby je stracić”


Opowiadanie pisane na potrzeby konkursu na disney-girls-awards.blogspot.com.


Adoptowałem pieska o imieniu Reksia.


Dodatki na bloga
Dodatki na bloga